
Nadszedł mój ulubiony czas w roku – ten moment, kiedy bez wyrzutów sumienia sięgam po nieco bardziej intensywne przyprawy. Wyciągam z szafki mielony kardamon i imbir, wącham je jeszcze zanim wsypię do miski, jakbym sprawdzała, czy naprawdę już jest ten sezon. I jest. W połączeniu z zupełnie zwykłymi produktami – mąką, topionym masłem, odrobiną cukru – powstaje ciasto, które zagniatam z cichą radością. Lubię ten gest, tę prostą czynność, bo wiem, że za chwilę zamieni się w coś pachnącego i ciepłego. Te moje grudniowe ciastka nie są skomplikowane. Są zwykłe, kruche, lekko korzenne. Ale właśnie w tej prostocie tkwi ich urok… i wychodzą takie, jakie lubię najbardziej: nieskomplikowane, szczere w smaku, jak małe przypomnienie, że dobre rzeczy wcale nie muszą być wymyślne. Wystarczy odrobina ciepłych przypraw i chwila spokoju w kuchni, żeby poczuć, że grudzień naprawdę już jest.

Skład:
(przepis na ok. 20-21 sztuk)
2 szklanki mąki orkiszowej
1/4 szklanki cukru
120 g roztopionego masła
1 łyżka mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 opakowanie cukru waniliowego
2 jajka (roztrzepane)
1/2 łyżki mielonego kardamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
do obtaczania: ok. 1/2 szklanki cukru pudru

Model: Nivona 9’103.


A oto jak to zrobić:
- Suche składniki mieszamy w jednym naczyniu, czyli przesianą mąkę, przyprawy i proszek do pieczenia. W oddzielnym naczyniu łączymy oba cukry, roztrzepane jajka, i roztopione masło. Mieszamy łyżką, a następnie dodajemy suche składniki. Całość mieszamy do połączenia się masy. Z wymieszanego ciasta zagniatamy kulki w wielkości orzecha włoskiego i obtaczamy w cukrze pudrze. Tak przygotowane ciastka rozkładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach, opcja: góra-dół.


Parzenie kawy to dla mnie coś bardzo osobistego – to rytuał, który porządkuje dzień, nawet jeśli wszystko inne jest w lekkim nieładzie. Lubię odkrywać, jak różnie potrafi smakować ta sama kawa. Czasem ma w sobie więcej czekolady, innym razem delikatną owocową nutę. I właśnie tu pomaga technologia Aroma Balance, który pozwala wybrać jeden z 5 profil ekstrakcji tak, by z tych samych ziaren wydobyć dokładnie ten smak, na jaki mam ochotę. I choć próbuję różnych smaków, to moim sercu najbliżej jest do flat white na mleku owsianym. Ta kremowa, aksamitna równowaga między espresso a mlekiem – coś prostego, a jednak absolutnie idealnego.



A jeśli mówimy o kawie, to ekspres Nivona ma w sobie coś, co sprawia, że naprawdę łatwo się do niego przywiązać – zwłaszcza jeśli, tak jak ja, na co dzień wybierasz mleko roślinne. Ta seria została stworzona z myślą o wielbicielach właśnie takich alternatyw, bo radzi sobie z ich spienianiem po prostu doskonale. Owsiane, migdałowe, sojowe – każde z nich zamienia w gładką, jedwabistą piankę, która zachowuje się tak, jakby powstała z klasycznego mleka. To duża ulga i jednocześnie przyjemność, bo można przygotować swoją ulubioną flat white dokładnie tak, jak lubię, bez kompromisów.

[Artykuł powstał we współpracy z Nivona]
Jeszcze nie ma komentarzy