Skip to main content

DAILY FOOD DIARY

Jak co miesiąc zapraszam Was do mojego małego, osobistego cyklu zdjęć podsumowujących listopad. Czekałam na ten wpis dłużej niż zwykle, bo listopad był dla mnie czymś w rodzaju finału pracy, którą wykonywałam przez ostatnie miesiące naprawdę intensywnie. I muszę przyznać – mam w sobie dużo radości, widząc, że moja nowa książka powoli trafia już do Waszych domów. To niesamowite uczucie.

Ten miesiąc to nie tylko to, co widać na fotografiach. W tle działo się mnóstwo pracy, której nie sposób uchwycić obiektywem. Listopad był też czasem domykania wielu spraw przed końcem roku, takim cichym porządkowaniem, które uczy, że w życiu naprawdę chodzi o balans – między tym, co piękne i widoczne, a tym, co trudne, ale równie ważne.

Lubię zaczynać grudzień uważnie. Mam w sobie potrzebę, by właśnie teraz zwolnić i przywiązać wagę do każdego dnia, choćby był najbardziej zwariowany i szalony. Zapisałam sobie nawet kilka ważnych spraw i małych celów, które chcę w tym miesiącu zrealizować. Może w kontekście całego życia nie mają wielkiego znaczenia – ale są moje, są nasze, i dla mnie są naprawdę ważne. Na koniec chciałabym więc zostawić Was z jedną myślą: w tym grudniowym wirze, który potrafi porwać każdego, spróbujcie być bardziej obecni. Zatrzymujcie się tylko na momentach, które coś w Was poruszają. Pielęgnujcie w sobie to, co ciche i dobre – bo właśnie z takich chwil składa się najbardziej prawdziwy czas.

Świąteczne wianki to już nasza tradycja, która jest stałym elementem przedświątecznych dekoracji. Nikt tak pięknie nie dba o detale jak orłowska Pracownia Narcyz.

Początek listopada, to kilka jednodniowych wizyt w Warszawie. Stałe ścieżki przy jesiennym świetle.

Pewne decyzje wymagają procesu, a moja impulsywna dusza chciałaby natychmiastowego efektu. Dlatego do pomocy poprosiłam profesjonalistki. Zajrzyjcie do Laury i Justyny. Tworzą super rzeczy!

Z okazji otwarcia zimowego sezonu w Południowym Tyrolu, zostałam zaproszoną na uroczą kolację, która była poprzedzona niespodzianką. Po raz pierwszy z Karoliną Sobańską, próbowałyśmy swoich sił na symultatorze narciarskim.. i wszystko by się nam zgadzało, tylko zabrakło śniegu i stroju narciarskiego :) Ale kto by to zauważył – zabawa, cudna!

W warszawskiej Allorze popołudniowe espresso i porcja tiramisu.

Przesyłka prosto od Jego Wysokości :-) Oczywiście pół żartem, pół serio – gdybyście poszukiwali wyjątkowo brytyjskiego przepisu do herbaty, to polecam te kruche herbatniki.

Im więcej spraw na głowie, tym chętniej tu zaglądam. Orłowo, moje miejsce na ziemi.

Do Baltic Pilates warto chodzić, szczególnie pod koniec roku warto zadbać o kondycję fizyczną – to moment, kiedy organizm mierzy się z wieloma wyzwaniami, a my możemy realnie pomóc mu je udźwignąć. Odrobina ruchu, wzmocnienie ciała i zadbanie o energię to najlepsze wsparcie, jakie możemy sobie wtedy dać. Nie zapominajmy o tym.

Gustaw czeka na Pana kuriera (to nagranie, to najlepszy dowód)

3,2,1… START!

Nie martwcie się, pozostało jeszcze kilka egzemplarzy :)

Najważniejsze, to mieć dobry plan zwiedzania, czyli nasz wspólny rodzinny poranek w kraju Misia Paddingtona.

Kochany miś Paddington, czyli ucieleśnienie samych najcudowniejszych cech – dobroci, ciepła, ciekawości świata i tej wyjątkowej dziecięcej magii, którą chciałabym zatrzymać jak najdłużej. Patrząc na niego, mamy wrażenie, że wszystko może być trochę prostsze, trochę milsze i dużo bardziej niezwykłe.

Teoś jest wielkim fanem Paddingtona, więc zrobiliśmy mu urodzinową niespodziankę właśnie z nim w roli głównej. Jego radość była bezcenna – a my mieliśmy jeszcze jeden powód, by świętować razem z naszym ukochanym misiem.

Zwiedzanie Londynu o tej porze roku to cudowna sprawa – miasto ma wtedy swój wyjątkowy urok. Ale warto mieć przy sobie kurtkę przeciwdeszczową, parasol i szal na wiatr. W tej torebce od polskiej marki MAKO zmieściło się wszystko, a do tego wciąż wyglądała naprawdę stylowo :)

Każdy brytyjski kąt potrafi mnie inspirować – nawet takie drobiazgi jak rozsuwane od dołu okna, które znamy z filmów. Do tego ulice Portobello ze straganami pełnymi książek, litografii i rysunków… Mam wrażenie, że tutaj każdy detal opowiada swoją własną historię i aż chce się chłonąć to wszystko bez końca.

Jarmark na Portobello w Londynie to dla mnie prawdziwa kopalnia skarbów. Ilość srebra i najróżniejszych kuchennych dodatków potrafi przyprawić o zachwyt – każdy z tych przedmiotów wygląda tak, jakby miał swoją własną, nierzadko wieloletnią i trochę skrywaną historię. Lubię myśleć, że kiedy biorę je do ręki, dotykam odrobiny czyjegoś dawnego życia, zaklętego w pięknych, drobnych detalach.

Jeżeli myślisz o otwarciu piekarni, to z całego serca polecam kurs w słynnej francuskiej szkole Le Cordon Bleu – daje solidne podstawy i pięknie rozwija pasję do pieczenia. A jeśli chodzi o design wnętrz, estetykę miejsca czy nawet dobór idealnej czcionki do szyldu, to inspiracji szukaj w Londynie. To miasto potrafi nauczyć wyczucia stylu na każdym kroku :) To taka moja osobista dygresja :)

Czy nie za wcześnie te Święta, jest środek listopada. Wiem jedno – białe obrusy są zawsze mile widziane!

Och, powiedzcie szczerze, kto nie zagląda do witryn sklepowych?

Gorąca czekolada z piankami w wersji de lux :)

Biegamy po Hyde Parku!

Myślałam, że już się to nie zdarzy.. ale poranny lot i ilość wrażeń, sprawiły, że drzemka w Hyde Parku w moich objęciach była nieunikniona. Nie wiem, kto bardziej się z niej ucieszył! :-)))

A czemu czekać do grudnia na lodowisko, skoro można już teraz poczuć tę zimową magię? W Londynie sezon na lód zaczyna się wcześniej niż gdziekolwiek i to dosłownie czuć w powietrzu. Już teraz można poślizgać się pod rozświetlonym niebem, z kubkiem gorącej czekolady w dłoni, wśród migających lampek i śmiechu ludzi. Lodowisko na Leicester Square to prawdziwe serce świątecznego Londynu – położone wśród błyszczących dekoracji i jarmarkowych stoisk, pełne muzyki, zapachów i ciepła. W tle słychać śmiech, kolędy i gwar miasta, które już teraz tętni świątecznym rytmem.

Granatowe drzwi frontowe.Eleganckie, klasyczne, z nutą londyńskiego uroku. Mijając je, ma się wrażenie, że każdy dom kryje swoją historię, a cała okolica wygląda jak kadr z filmu.

Nie wiem, czy dadzą się namówić na jeszcze jeden spacer w okolicy?

W pewnym wyjątkowym miejscu, które od dziecka było na mojej liście odwiedzin!

W lotniskowych księgarniach zawsze wpadnie mi coś w oko. Znacie ten tytuł?

W ubiegłą sobotę poprosiłam synka o śniadanie do łóżka :) Wie co lubię :D

Testujemy przepis na pierogi ukraińskie.. które na talerzu miały bardzo krótki żywot.

W pracowni Św. Mikołaja nie ma elfów, za to jest Wiktoria i Zosia. Uwierzcie mi, dajemy z siebie wszystko!

A tak powstała grafika do naszej słodkiej współpracy z Must Bake.

„Czekolada” Katarzyny Amon to jedna z tych książek, które czyta się z przyjemnością podobną do odwijania kolejnej kostki ulubionej tabliczki. Niby wiesz, czego się spodziewać – historia kakao, jak powstała czekolada, skąd przybyła do Europy – ale w wykonaniu pani Katarzyny robi się z tego coś znacznie więcej niż zwykły reportaż. Wydawnictwo Muza.

,,Tak, kochanie, możemy je już zawiesić!”

Słodki poranek i lektura Twojego Stylu.

,,Mamo, ta pani jest bardzo do Ciebie podobna!” :)

Wypracowany duet.

To miejsce jest połączeniem natury z wyjątkowym wyczuciem – harmonii, estetyki i spokoju. Ale to już napewno wiecie!

Pierwszy mroźny poranek w Orłowie wymagał uwiecznienia. Sami zobaczcie, jak pięknie?!

Gdy dzieci mają swoje zajęcia pozalekcyjne, my w tym czasie wyrabiamy kroki. Idealne połączenie – oni rozwijają swoje pasje, a my dbamy o ruch i chwilę dla siebie.

Wczesne poranki, czyli gdy próbujesz wygospodarować chwilę tylko dla siebie… wiecie co mam na myśli.

Dzisiaj nikogo tu nie spotkam!

W listopadowe weekendy lubiliśmy zapach szarlotki.

Pomocnik pierwsza klasa!

… i nadeszła długo wyczekiwania chwila. Pamiętam, jak kilka lat temu, moja Mama ofiarowała mi taką własnoręcznie zrobioną gwiazdę z papierowej torebki. Teraz już nie ma Świąt, bez naszych własnych.

Magiczny świat z kochaną Babcią :*

Jest jeszcze lekki, poranny półmrok. Czekam na dworcu w Sopocie na pociąg do Warszawy. W pudełku mam ciepłe buchty i kilka egzemplarzy mojej książki.

Poznajecie tę piękną panią? Karolina Sobańska. Pasjonatka, która potrafi słuchać, tak że czujesz się ważna. Zajrzyjcie do Jej podcastów – ileż to cudownych rozmów odbyła!

Przeszywający ziąb w tej Warszawie, ale to nic! Uśmiecham się sama do siebie i pędzę na wyjątkowy wieczór poświęcony sztuce.

Piękne i wyjątkowe miejsce. W ubiegłym tygodniu miałam przyjemność dołączyć do wydarzenia „Kiedy pasja staje się nałogiem, czyli o sztuce sztuki kolekcjonowania”. Lubię to poczucie, że odrazu po przekroczeniu progu, wiem że wchodzę w przestrzeń pełną inspiracji i pięknych historii.

Okazuje się, że wcale nie trzeba mieć dużych finansów, żeby zacząć kolekcjonować sztukę. Najważniejsze jest oko, wrażliwość i ciekawość – to one prowadzą do odkrywania sztuki, która naprawdę z nami rezonuje. Czasem najcenniejsze są nie te najdroższe prace, ale te, które poruszają, inspirują albo przypominają nam o ważnych momentach. Gospodynią wieczoru, była moja kuzynka Liwia Mądzik | Po prawej stronie praca Anny Panek – jest zarówno architektką, jak i malarką – i w swojej twórczości często łączy te dwie dziedziny. Jej prace potrafią być zarówno subtelnie organiczne, jak i ekspresyjne, energiczne. A jeśli już jesteśmy w temacie zdolnych twórców, to może macie swoich ulubionych, o których chętnie się dowiem?

Warszawa, dochodzi prawie godzina 22:00. Ostatnie Pendolino do Sopotu opóźnione przeszło godzinę. Moja wykwintna kolacja w Warsie była dość surrealistycznym doświadczeniem, ale gościnność Pani serwującej tę zapiekankę na długo zapamiętam,

Podobno w grudniu nie powinno się wyjść z domu z pustym brzuszkiem :)

Ten stół wiele znosił i jeszcze sporo przed nim :)

W moim ulubionym Must Bake.

Bardzo dumna jestem z naszej słodkiej współpracy. Daję tylko znać, że nasze słodkie buchty, będą do końca tego tygodnia, czyli do 7.12.

W królestwie glutenu, masła i samych pracowitych ludzi. Uściski dla całego Zespołu Must Bake.

A to już nasze domowe królestwo, gdzie od lat triumfuje ten przepis. Napewno go znacie.

Powoli nasze kuchenne kąty nabierają świątecznego nastroju i tak będzie do końca grudnia! Zaglądajcie tu koniecznie!

Czy tradycja elfa wkradającego się do cudzego mieszkania też jest Wam znana? Urwis jest wyjątkowo figlarny.

Radosna twórczość :)

Na koniec tego wyjątkowo długiego wpisu, drobna niespodzianka – pakiet moich dwóch książek w promocyjnej cenie. Być może macie wśród swoich bliskich kogoś, kogo na zbliżające się Święta chcielibyście zarazić miłością do Południowego Tyrolu. 

Grudniowe uściski i dziękuję, że wciąż tu jesteście :*

11 Odpowiedzi do “DAILY FOOD DIARY”

  1. Gratuluję wydania książki i podziwiam, że tyle przy niej pracy, robicie w tak małym składzie! Brawo Wy!

  2. Droga Zosiu,
    gratuluję Ci konsekwencji w działaniu i pracowitości, których efektem jest nowa cudna książka:-)
    Dzięki za piękne kadry z ukochanej Gdyni i Londynu.
    Też uważam, że angielska kultura i elegancja nie mają sobie równych, a Londyn to zawsze dobry kierunek.
    Trzymaj się ciepło i spokojnie
    Uściski z południa PL
    Marta

  3. Jakie pierogi ukraińskie? Od momentu wybuchu wojny pierogi ruskie stały się pierogami ukraińskimi? Co to za propaganda poparta kompletnym brakiem logicznego myślenia?

  4. Ooo jak bardzo wyczekiwałam tego wpisu, odrazu cieplutko na serduszku, życzę samych wspaniałości ❤️

    • Katarzyno 🥹❤️😘😘😘 to mi od razu cieplej na sercu, gdy Was tu widzę🥹

  5. Serdeczne gratulacje z wydania książki! To musi być niezmiernie satysfakcjonujące!
    Dziękuję za trafne spostrzeżenia a propos grudnia i tego aby się nieco zatrzymać oraz skupić uwagę. Jakoś ostatnio w codziennej gonitwie przeplatanej opieką nad 8-miesięcznym Skarbem oraz kłopotami 5-latka (niezmiernie ważnymi – bez ironii!) muszę się zatrzymać i skupić bardziej na tym co cieszy. Chwile tak szybko mijają, zwłaszcza z takim Maluszkiem :(

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.