Końcówka lata ma w sobie coś miękkiego i ciepłego – jakby świat zwalniał, żeby dać nam czas na zapamiętanie tych wszystkich małych chwil. Babie lato jeszcze chwilę temu zaglądało do mojego okna kuchennego, a ja mam wciąż w sercu obrazy z naszego wyjazdu w góry z Mamami. Wspólne rozmowy bez pośpiechu. Potrzeba animowania moich Skarbów na chwilę odeszła na bok. Bycie razem, które zostaje w pamięci dłużej niż same widoki. Potem pojawiło się coś zupełnie niespodziewanego – wyjazd prasowy do Laponii. Doświadczenie, które miałam już zaplanowane dużo wcześniej, ale nie miałam żadnych oczekiwań. Spotkanie z zorzą polarną okazało się, jak dotknięcie magii, chwila, której nie da się opisać w pełni słowami i która na zawsze zostaje pod powiekami.
Równolegle idzie nasza wielka „ostatnia prosta” – książka. Samodzielne wydanie to ogrom odpowiedzialności, bo wszystko spoczywa na nas – od najdrobniejszych detali po wielkie decyzje. To zawsze wyzwanie, ale jest też w tym poczucie siły i wolności, że tworzy się coś całkowicie swojego.
A w codzienności – nowy rozdział. Szkolno-zerówkowa rzeczywistość, w którą weszliśmy płynnie i naturalnie. Kocham ten nasz rodzinny czas, rytm dni, poranne przygotowania, wspólne popołudnia. I uśmiecham się na myśl, że już udało nam się nawet pójść na pierwsze wagary – takie nasze, małe, najprawdziwsze. To tak tytułem wstępu, a resztę sami zobaczycie. Uściski październikowe.
Chwila tylko dla mnie.
PS. Mówią, że kiedy czytasz, przeżywasz życie dwa razy – swoje własne i to zapisane na kartach książki. Zgadzacie się?
Wrześniowe poranki i miękkie światło. Pachnie rosą i pyszną szarlotką!
Grzybobranie. Najpiękniejszy pretekst do bycia razem.
Z Dziadzią, który na grzybach zna się najlepiej.
Proste przyjemności.
To nie fotomontaż! Takie cuda w naszym Orłowie :)
Grüß dich Salzburg. Ich war schon lange nicht mehr hier!
Na ostatniej prostej do ukończenia książki poczułam, że brakuje mi jeszcze jednego kadru – tego, który dopełni całą opowieść. Udało się to połączyć wspólnie z długoplanowanym wyjazdem z Mamą, moją przyjaciółką i Jej Mamą.
Kiedy wychodziłyśmy, słońce było wręcz oszałamiające, jakby góry chciały nas powitać najpiękniej jak potrafią. A potem – jak to w górach – przyszła nieprzewidywalność. Nagle zerwała się wichura, tak silna, że jedyne, o czym marzysz, to jak najszybsza teleportacja do schroniska.
Słynne jezioro Hallstatt – ale to opowieść na inny wpis.
Wyjazd z pokrewnymi duszami z naszymi Mamami – to była podróż, w której góry stały się tylko tłem. Wspinaczka dawała nam powód do śmiechu, zadyszki i dumy, a każda przerwa zamieniała się w bezcenny czas na rozmowy, na które w codzienności trudniej jest znaleźć miejsce.
Kto raz pokochał góry, ten zawsze będzie do nich wracał, prawda Mamuś?!
Ciasto dyniowe z kremem orzechowym! Czy można lepiej zacząć jesień? Przepis tutaj.
Czekając na moich najbliższych z gorącym rosołem i pizzą.
Chleb żytni miodowy Oskroba jest trochę jak ciastko – miękki, lekko słodkawy i wyjątkowo aromatyczny. Najlepiej smakuje z masłem lub podany w takim anturażu – sami zobaczcie.
Powroty do porannej rutyny @balticpilates
Jestem z tych, co muszą mieć ręczne notatki, bo inaczej nie zacznę dnia pracy :)
Gdy redakcja słynnego Vogue wysyła do Ciebie spersonalizowaną paczkę ze świeżutkim wydaniem! Nawet nie wiecie, jak czuję się doceniona.
Sztuka użytkowa, czyli ta która spotyka się w życiu codziennym. Na zaproszenie marki Miele, wybrałam się do Warszawy, żeby poznać ich nowe produkty.
Wełniane swetry najchętniej „wietrzyłabym” na ogrodowym sznurku. I tyle. Jednak marka Miele ma na to swoje rozwiązania.
Jeden spójny ekosystem: WoolCare & WoolDry – programy do delikatnych tkanin, bezpieczna pielęgnacja wełny, jedwabiu i wymagających włókien. SteamCare – świeżość i mniej zagnieceń, para, która wygładza i odświeża, skracając czas prasowania. EcoDry – oszczędność i stabilna efektywność, niskie zużycie energii i krótkie czasy suszenia przez cały okres użytkowania. TwinDos – automatyczne dozowanie detergentu, zawsze odpowiednia ilość środka, dla skuteczności prania i ochrony materiału. Ps. Ten kremowy, po prawej, piękny! 😉
Spotkanie Miele stało się przestrzenią wymiany doświadczeń, inspiracji i rozmów pomiędzy światem projektowania a światem kulinariów. Wśród zaproszonych osób znalazło się również wielu architektów, którzy na co dzień pracują ze sztuką użytkową, tworząc przestrzenie piękne, funkcjonalne i inspirowane estetyką. Obecność przedstawicieli tej branży podkreśliła, jak ważny jest dialog między architekturą a kuchnią – miejscem, które w domach staje się sercem spotkań i centrum życia rodzinnego.
A teraz szybka teleportacja do ulubionej warszawskiej Królikarni.
Wyobraź sobie początek XX wieku – Polska dopiero budzi się do niepodległości, a dostęp kobiet do uczelni artystycznych jest wciąż ograniczony. One jednak nie rezygnują. Wyruszają do Paryża, miasta świateł i sztuki, by w pracowni słynnego Antoine’a Bourdelle’a szukać przestrzeni dla swojego talentu. Każda z nich niesie w sobie inne doświadczenie, inne pragnienia. Ale wszystkie łączy odwaga i determinacja.
Moja kulinarna biblioteczka właśnie się poszerzyła o książkę Veroniki Szwejk i Mikołaja Bator pt. ,,Ale ferment”. W słoiku zamknięte jest coś więcej niż ogórek czy burak – to cały proces cichej przemiany, która dzieje się bez pośpiechu. Ferment to trochę magia, trochę codzienność, a najbardziej – przypomnienie, że życie lubi dojrzewać w swoim tempie.
Lody u Marioli, czyli Ci co wiedzą, to wiedzą :)
Tutaj wiadomości ze świata nie dochodzą. I niech tak pozostanie. Kochane Orłowo.
Nasza sąsiedzka przestrzeń, gdzie sztuką staje się po prostu morze.
Further and further north.
Następny przystanek Kiruna.
Lappish ways to warm up. Here more.
Każda szarlotka pachnie czyimś domem. A tę bardzo lubię.
Podobne jesteśmy?
Lubię FB i Instagram – jasne, miło jest wrzucić rolkę czy story. Ale prawda jest taka, że jestem dzieckiem ery blogerów, gdzie nie było żadnych limitów ani ograniczeń… można było pisać, ile dusza zapragnie i dlatego zawsze gorąco Was tu witam :*
Gdy stąpasz po średnio znanym Ci terenie, ale może coś owocnego z tego wyjdzie?
,,Synku, idziemy dzisiaj na wagary, to gdańskiego Zoo!”
Najlepszy efekt ,,glow” to poranna wizyta u Ani na pilatesie.
Wrześniowe spotkanie z… lwem!
Trzymam Cię mocno i próbuję nadążyć :*
Mój cały świat :*
Artykuł powstał we współpracy z markami Miele, Baltic Pilates, Oskroba.
Zosiu jak zawsze z przyjemnością przeczytany wpis. Idealnie wpasował się w moją chwilę dla siebie z kawką podczas drzemki 7miesięcznego bobasa ❤️ Uwielbiam Twoje wyczucie estetyki oraz stylu. Zazdroszczę bliskości ukochanego Orłowa! Ściskam:*
Kasiu kochana💋😘 dziękuję Ci za Twoją poranną wiadomość!
Nawet nie wiesz, jak Ci zaaaaazdroszczę tego 7 miesięcznego cuda🥹🥹🥹♥️♥️♥️♥️
Ja także dołączam do grona czytelniczek w trakcie drzemki bobasa :D Zosiu- wspaniały klimat zdjęć i ogromne wyczucie estetyki! Bardzo cieszymy się, że jest jeszcze kilka wartościowych osób należących do „ery blogerów” :)
Lucy :******
Zosiu, mieszkasz w na prawdę w magicznym miejscu – Orłowie, kocham całym sercem te rejony Gdyni. Od zawsze na Twoim blogu dzielisz się pięknymi fotografiami Orłowa, Sopot, Gdańsk też się przewija, natomiast brak jest np. centrum Gdyni, skwer Kościuszki, marina, port etc. Zastanawia mnie, dlaczego, taka zwykła ciekawość. Jak postrzegasz Gdynię, jako całość? Dla mnie jest to wyjątkowe miasto, świeże, nowoczesne. Chciałabym nabrać kiedyś odwagi i spróbować tam zamieszkać. Pozdrawiam ze Śląska.
Magda,
dziękuję za odwiedzinym, jak miło!
Faktycznie, masz rację – czujne oko. Być może wzięło się to z wczesno szkolnych wspomnień – przez 1,5 roku (byłam wówczas w 5 klasie) musieliśmy wyprowadzić się z Orłowa i zamieszkać w centrum Gdyni i nie wspominam tego dobrze… :(
Więcej zdjęć jedzenia a mniej zdjęć zegarka poproszę. Już chyba wszyscy wiedzą że ma Pani zegarek Cartiera:)
I co? Lepiej Ci teraz złośliwa Kasiu?
Cudowny nastrój. Zawsze coś dla siebie tu znajdę i za to jestem Ci wdzięczna!
Pani Zosiu, cudny wpis ❤️naprawdę cudny❤️Bardzo mnie poruszyła relacja z Pani Mamą , a kiedy przeczytałam jak pięknie się Pani zwraca- mamuś , nie ukrywam, że przypomniałam sobie moją śp Mamę. Tak również zwraca się do mnie moja córka, tym bardziej ujął mnie Pani wpis. Życzę wszystkiego najlepszego. Z samymi serdecznościami. Na takie ciekawe wpisy warto czekać!
🥹♥️💋👋
Bardzo ciekawy wpis, droga Zosiu. Przeczytałam i obejrzałam z przyjemnością❤️ Gdynia jest wyjątkowa: w tym roku udało się spełnić moje życzenie i wziąć udział w 50. Festiwalu Filmów Fabularbych🎞️🌊
Tymczasem wysyłam☀️ z Lizbony🇵🇹 i czekam na Twoją książkę!
Marta🤓
PS. Salzburg ist wunderbar!
Oj Zosiu, jak zawsze u Ciebie cudnie, pozdrawiam z Łodzi :))
Aniu, dziękuję i również ślę uściski!
Czy w Łodzi już jesiennie?
Ale piękny wrzesień! Cudownie podróżować z mamą!
:* ściskamy porannie!