Są takie miejsca do których wielokrotnie powracam. Czasem z byle powodu. Czasem bo warto.. a do Charlotte warto, choćby dla wypiekanego na miejscu chleba, podawanych z ręki do ręki słojów czekolady czy dla lampki szampana dołączonej do zestawu śniadaniowego. Nastrój towarzyski, dużo młodzieży i ciągły ruch. Kawy nie polecam, ale za to croque-monsieur jak w Paryżu. 

W mojej kuchni od rana istny zamęt. Gładki beszamel przenika się z czerwono krwistym odcieniem sosu pomidorowego. Zapach świeżego rozmarynu i woń  posiekanej cebuli, unoszą się i dają mi złudzenie wloskiego ciepła, choć za oknem bałtycka wichura.