* * *
Jak może wyglądać podróż marzeń w grudniu? Czy zimowy bajkowy świat naprawdę istnieje? Czy w czasach tak trudnych i pełnych zagrożeń, wypada jeszcze doszukiwać się odrobiny magii?
Moja podróż jeszcze chwilę potrwa (na Instagramie możecie podpatrzeć na bieżąco wrażenia). Wiem jednak, że niektórzy Czytelnicy wolą tradycyjną formę bloga, więc spieszę się z pierwszą relacją. Podobno istnieje takie przekonanie, że południowotyrolskie jarmarki bożonarodzeniowe należą do najpiękniejszych na świecie. Rzeczywiście jarmarki zwane „Christkindlmarkt” w okresie adwentu przeobrażają górskie miasteczka w zjawiskowy świat. Przez te ostatnie godziny zdążyliśmy odwiedzić trzy jarmarki – każdy zlokalizowany w Południowym Tyrolu. To co je łączy, to unoszący się w powietrzu zapach grzanego wina, świeżo wypiekanego chleba z bakaliami (Zelten) czy strudla z jabłkami.
JARMARK ŚWIĄTECZNY NAD JEZIOREM LAKE CAREZZA
Do pierwszego miejsca dojechaliśmy prosto z lotniska (połączenie lotnicze Gdańsk-Bergamo, następnie wypożyczony samochód z Bergamo do Bolzano). Jarmark usytuowany nad jeziorem Carezza – ok. 30 km od centrum Bolzano, przywitał nas mrozem i śniegiem. Mieszkańcy zapewnili nas, że mamy duże szczęście, bo śnieg jest świeżuteńki.
Niesamowite, jak na odcinku górskim różnica trzydziestu kilometrów, zmienia całkowitą perspektywę. Gdy droga wyjazdowa z Bolzano była czarna, po kilku minutach zamieniła się w ośnieżoną serpentynę.
Pomimo mrozu, wokół świątecznych straganów zbierają się ludzie, by porozmawiać przy grzanym winie lub gorącym soku jabłkowym z przyprawami korzennymi.
Jakże radośniej jest móc doceniać piękno razem.
* * *
JARMARK ŚWIĄTECZNY W MIEJSCOWOŚCI SARNTHEIN (20 km od centrum Bolzano)
Kolejnym miejscem na naszej mapie, było miasteczko Sarnthein, liczące prawie siedem tysięcy mieszkańców. Wśród wąskich przystrojonych uliczek rozlokowane zostały stoiska wypełnione słodkimi wypiekami, naturalnymi kosmetykami na bazie jednej z najstarszych roślin z doliny Val Sarentino – Pinus Sarentensis, czyli sosny górskiej, która rośnie na wysokości 1600- 2400 m n.p.m. Jej zapach jest charakterystyczny i bardzo popularny w tutejszej pielęgnacji ciała.
Przyjemnie spaceruje się wśród kramików z tradycyjnymi wyrobami rzemieślniczymi oraz ręcznie produkowanymi ozdobami choinkowymi. Na rozgrzewkę oczywiście grzane wino i poncz.
Południowy Tyrol to Włochy, ale w smakach kuchni czuje się nadal wpływy austriacko-niemieckie. Pappardelle, gnocchi, spätzle, knedle.. a na deser oczywiście do wyboru tiramisu albo strudel jabłkowy. Jak tu nie kochać tego regionu.
Pędzimy dalej!
* * *
JARMARK ŚWIĄTECZNY W BOLZANO
Dostojne Bolzano. Lokalne sklepiki, stylowo udekorowane ulice, mieszkańcy poruszający się w przeważającej ilości na rowerach.
Jarmark bożonarodzeniowy zlokalizowany jest na pięknie ozdobionym Piazza Walther w centrum miasta. Popularne świąteczne smakołyki, takie jak kruche pól księżyce (tutaj przepis) obsypane cukrem wymieszanym z wanilią oraz krapfen czyli pączki oraz Boznar Zelten, będący wypiekiem z orzechami, bakaliami i rumem, kuszą swoimi zapachami.
Czuje się przedświąteczny rytm miasta i podniosłość nastroju. A dzięki restrykcjom, które są naturalnie przestrzegane przez mieszkańców, każdy obywatel może się bez obaw swobodnie przeprawić w dowolne miejsce ukazując paszport covidowy. To mnie bardzo ucieszyło, bo dzięki temu mogliśmy zachować ,,normalność” dbając o siebie nawzajem.
Czy spodoba się Hanusi?
Pora jechać dalej…ale żal odjeżdżać!
Zosiu piekne zimowe kadry i cudowna atmosfera. Zdradzisz prosze jakiej marki buty nosisz? Szukam zimowego modelu i te bardzi mi sie podobaja :)
Ach, gdyby był potrzebny ktoś do noszenia choćby szalika to jestem do dyspozycji przed następną wyprawą ;) Super wpis :)
Aniu, a jesteś z Trójmiasta? :-))) Z szalikiem sobie poradzimy, ale chętnych z wyobraźnią zawsze przyjmiemy z otwartymi rękami :*
Spod Krakowa – ale to tylko kilka h samochodem lub pociągiem ;)
:))))
Również dołączam do pytania o buty!😍 Piękne buty, piękne outfity, piękny anturaż! Zosiu, korzystaj!♥️
Kasiu, dziękuję za Wasze słowa i odwiedziny! A co do bardziej przyziemnych spraw, to buty kupiłam na Zalando (marka Copenhagen). Pozdrowienia Mikołajkowe :*
Dzień dobry! Wracamy właśnie z południa Włoch autem i bardzo nas skusił ten wpis :D Jak ze stanem dróg, żeby dojechać do miasteczka – czy są odśnieżane na bieżąco czy wymagane są łańcuchy? Pytam, bo nie czuję się zbyt pewnie na drodze właśnie takiej przyśnieżonej :)
Pani Agnieszko, to różnie – zależy na jakich odcinkach, łańcuchy nie były nam potrzebne, prędkość dobrze dostosowana i myślę, że spokojnie Państwo dojadą. Odśnieżanie dróg na bieżąco :) Pięknego czasu i uściski!
Hmnm.. Szczerze to mnie osobiście nie porwało.. Widziałam sto razy bardziej klimatyczne jarmarki. Wymienię tylko 3,Erfurt,Stuttgart, Rothenburg… Ale wiadomo, to subiektywne odczucie.. Wesołych Mikołajków dla Wszystkich!!!!
Moniko, dziękuję za wiadomość. Niestety w żadnym z wymienionych przez Ciebie nie byłam, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć. Myślę jednak, że to cudownie że pomimo ogólnej sytuacji światowej możemy podróżować i doceniać piękno tych miejsc..
Urokliwość jarmarków adwentowych wzrasta z zapadnięciem zmroku. Poza światłem kluczową rolę odgrywają atrakcyjne kulisy. Niejednokrotnie historyczna zabudowa placów, na ktorych jarmarki się znajdują przyczynia się do atrakcyjności w ich odbiorze.
Historia pierwszych jarmarków bożonarodzeniowych sięga w Austrii końca XIII wieku – pierwszy taki jarmark mial miejsce w Wiedniu w 1294 roku.
W Niemczech najbardziej znany jest w Norymberdze od 1628 roku – Nürnberger Christkindlmarkt, który zajmuje nie tylko rynek główny, ale przyległe uliczki starówki. W Rothenburg odT nie tylko jarmarkt w otoczeniu średniowiecznych domów jest bardzo urokliwy, ale również Muzeum Bozonarodzeniowe – Deutsches Weihnachtsmuseum.
W równie nostalgicznych kulisach odbywają się jarmarki w Lubece, Bremie, Münster, Kolonii, Lipsku, Erfurcie etc w Niemczech. W Austrii również w Innsbrucku, Salzburgu .W Szwajcarii największy jest w Bazylei na Barfüsserplatz. We Francji w Strasburgu i Colmar. Prezentowany tutaj w Bozen/Bolzano odbywa się dopiero od 1990, a w Meran/Merano od 1992 roku.
Boszeee jak ja kocham twoje wpisy! I jak cudownie, że na bieżąco nam relacjonujesz! dzięki Zosieńko… a te filmy na instagramie to jakaś totalna magia!!!!!
Karina, jak miło, że się podobają… mam trochę wrażenie, że już za dużo moich wyjazdowych uniesień :)))
JA TEŻ TAM CHCE!
ZOSIU SUPER, ŻE POKAZUJESZ NAM TEŻ MNIEJSZE MIEJSCOWOSCI – DZIĘKI TOBIE PO RAZ PIERWSZY O NICH USŁYSZALAM I MAM NA LIŚCIE.
DZIEKI TOBIE ODWIEDZILISMY APFEL HOTEL. BAJKA
Lauro :*
Zosiuuu ale się romarzyłam w ten mikołajkowy poranek🥰pieknie wyglądasz i magiczna ta podróż w ten wyjątkowy czas🎅🍀❣
Aleksandro :))))) uściski i dziękuję, że znalazłaś czas na odwiedziny, uściski!
Mój ulubiony blog, ex aequo z makelifeeasier! Dziękuję za tę relację! Uwielbiam takie górskie zimowe zdjęcia ❄️ Zosiu, a z przyziemnych rzeczy – jaki masz rozmiar płaszcza Denver? Czy to XXS?
Moniko, dziękujemy za odwiedziny i bardzo, bardzo nam miło! A płaszcz to L i powiem Ci, że faktycznie lepiej jak ten krój jest nieco większy :)
Wspaniała podróż! Zawodowo dużo podróżowałam przed pandemią po Europie. Teraz moja praca niestety przeniosła się głównie na Zooma:-( czego nie mogę odżałować. Z rozrzewnieniem wspominam Adwent w Goslar czy Rudawach, które wcale nie są tak daleko. W tym roku nie udał nam się znowu wyjazd do Drezna na Dziadka do orzechów w Semperoper i zwiedzanie miasta. Może kiedyś nastaną lepsze czasy. Uściski!
Anito, Dziadek do orzechów w Dreznie brzmi jak marzenie… jeszcze chwila i będzie osiągalne! Trzymaj się ciepło ..przesyłam Ci dużo zimowego słońca, które tu czeka na Ciebie!
Wyglądacie jak siostry – widać, że fany team tworzycie :*
pozdrowienia od bardzo stałej czytelniczki,
B.
hahah :) Aż tak to widać :-)))) P.S. Z przyjemnością przekażę :)
Ależ Ci zazdroszczę Zosiu tego wyjazdu! Ja chwilowo nie mogę nawet wpaść na nasze Trójmiejskie jarmarki, bo zmogło mnie zapalenie oskrzeli, ale nadrobię!
Magdaleno, to uważaj na siebie i dużo zdrówka Ci życzę :) Te wszystkie atrakcje poczekają na Ciebie :*
Zosiu piękny wpis. Chciałam zapytać czy z Bolzano można się łatwo dostać na górskie szlaki?
O tak! Bardzo – praktycznie wszystko jest w zasięgu ręki. Polecam stronę: https://www.suedtirol.info/pl
Uściski
Kochana Zosiu,
dzięki Ci za tę cudną relację z miejsc niezwykłych, bo mało znanych! Uwielbiam jarmarki bożonarodzeniowe; jako germanistka co roku odwiedzałam je w krajach niemieckojęzycznych. W tym roku, jak i w ub. robimy przerwę, ale dzięki Tobie, Zosiu możemy się zanurzyć w tę piękną atmosferę.
Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego południa PL,
Marta:-)
PS. Jak zovbazyłam te kubeczki z logo jarmarku, od razu przypomniałam sobie, że mam podobne, przywożone z jarmarków. Zrobimy sobie dziś grzańca, na jarmarku, na kanapie wieczorem;-)
Pozdrawiam serdecznie,
Marta:-)
Zosiu, wszystko wygląda przecudownie i przepysznie. Mam małe pytanko z ciekawości – co kryło się w tej bułce (?) – wygląda arcy smakowicie i powtórzyłabym to w domu o ile się da :)
Też miałam zapytać o bułeczkę 😊, a z rozrzewnieniem wspominam jarmark wiedeński….
Na Bozner Zelten warto czekać cały rok! Fajnie że chętnie odwiedzasz Południowy Tyrol, bo to raj na ziemi. Piękny reportaż, aczkolwiek mam nieodparte wrażenie że prezentowane teksty sponsorowane, pisane zapewne w ramach współpracy z miejscowym instytutem promocji turystyki są (jak dla mnie) zbyt pretensjonalne, napisane językiem trochę sztucznym, “reklamowym”, szkoda bo tekst traci na autentyczności. Nie rozumiem pisowni “Lake” Carezza, w prawdzie wystarczyłoby jezioro, lub z niemiecka Karersee lub po włosku lago di Carezza…
Pozdrowienia z Bolzano!
Magdaleno, bardzo Ci dziękuję za Twój czas tu. Zazdroszczę Ci doświadczania na co dzień tego pięknego regionu☺️🏔Masz rację, powinnam w tytule napisać Lago… sama piszę teksty, więc czasami z uwagi na pośpiech i życie… nie zawsze mogę wszystko dopracować, jak bym chciała. Mam nadzieję, że pomimo tego udało mi się choć w niewielkim stopniu przybliżyć panujący tam nastrój…
Droga Zosiu, ależ wszystko jest bez zarzutów, zdjęcia piękne i nastrojowe, ale liczyłam na coś więcej, na bardziej osobistą relację z podróży.
Pozdrawiam serdecznie,
Magdaleno.. właśnie miałam nadzieję, że już bardziej osobiście się nie da?! :-) P.S. A zaglądałaś do moich Instastories? :-)
Droga Zosiu, jako przyszłej ambasadorce Południowego Tyrolu, jak najbardziej wypada, w reklamie regionu stosować języki regionalne – niemiecki, włoski i ladyński.
W Południowym Tyrolu dziś 69,% mieszkańców za ojczysty uważa język niemiecki, który jest również językiem urzędowym i głównym językiem regionu. Włoskim posługuje się 26%, ladyńskim 4% mieszkańców.
Zachowując poprawność polityczna najlepiej stosować jest nazewnictwo dwujęzyczne – Bozen/Bolzano; Karersee/Lago di Carezza; Sarnthein/Sarentino; Meran/Merano etc.
Piękna podróż. Ma Pani w sobie dużo klasy i elegancji.
Będę na Ciebie głosować. Zawsze i o kazdej porze Zosienko.
Pozdrowienia z Drezna,
Marysua
Zosienko skad buty?
Przepraszam ale Ty masz taki niewymuszony gust, ze nie moge sie opanowac pytajac.
Pappardelle pochodzi z Toskanii a gnocchi wywodzą się jeszcze z czasów starożytnego Rzymu, wiec to absolutnie nie są wpływy austriacko-niemieckie…
Na zdjęciach nie ma żadnej pasty – jest natomiast Südtiroler Bauerntoast z bułką Vinschgauer, tyrolskim boczkiem i serem. Kuchnia południowo tyrolska ma nie wiele wspólnego z kuchnią włoską.
Schupfnudel, Schlutzkrapfen, Semmelknödel, Schwarzplentene Knödel – tyrolskie knedle, to sa przykłady klusek w kuchni południowo tyrolskiej, a nie pappardelle, czy gniocchi.
Droga Gaby, niezmiennie imponujesz mi swoją wiedzą. Jednak kolejny raz widzę, że popełniasz błędy ortograficzne. Np. niewiele, południowotyrolski. Proszę o większą czujność.
Pozdrawiam zimowo. ❄️❄️❄️
Zosiu, z ogromna radoscią i przyjemnościa czytam i ogladam Twoje relacje z podrozy zarowno na blogu, jak i instagramie. Proszę kontynuuj tę swoja pasję i przekazuj ją tak jak zawsze. To bardzo pozytywne źrodlo inspiracji i wytchnienia od wielu codziennych spraw, trosk i halasu, ktore oferuje dzisiaj swiat. Ty wyciagasz z niego to, co piekne i patrzysz na to tak jak Twoje czytelniczki. Parafrazując slowa U. Dudziak: to, na czym sie skupiasz – rośnie. A Ty, Zosiu budujesz wokol siebie spolecznosc ludzi, ktorzy chca zyc w harmonii, bezpieczenstwie, spokoju i codziennym naturalnym pieknie. Serdeczności! M.
Droga Zosiu, piekny świeży, bieluteńki śnieg i błękitne niebo, na zdjęciach, u nas jest tak dzis od rana.
Na Instastories było jednak wiecej fantastycznych ujęć – zapewne częściowo zasługa formatu. Również zdjęcia z hotelu Centro Paolo VI w Brescii. Jednak Brescia to nie tylko uwielbiany przez ciebie hotel, ale przede wszystkim kilka wpisanych na swiatowa liste dziedzictwa UNESCO zabytków. Od rzymskiego Forum Romanum z pozostalosciami rzymskiego teatru poczynajac, a na klasztornym kompleksie San Salvatore – Santa Giulia wpisanym jako przyklad dziedzictwa Longobardow nie kończąc. Brescia to jedno z najpiękniejszych miast w Lombardii – Piazza della Loggia, Piazza Paolo VI, Castello, etc. W Brescii znajdziesz wiecej epokowego kulturowego dziedzictwa niz w Poludniwym Tyrolu.
Piękny jest również cały region między Lago d’Iseo i Lago di Garda.
Sam Christo zachwycił się urokiem i potencjałem Lago d’Iseo tak bardzo, ze zrealizował niewyobrażalny projekt – The Floating Piers w 2016r.
Powracajac do powyższego wpisu to Tyrol Poludniowy wchodzi w skład włoskiej państwowości dopiero od 1920r, a w kontekście historycznym i kulturowym nadal wpisuje się w niemieckojęzyczną strefę. Grafschaft Tirol – hrabstwo Tyrol stanowiło jedność. Od XIV wieku do 1849r Meran był stolicą Tyrolu, następnie Innsbruck do 1918r. Podział Tyrolu nastąpił dopiero w 1919r, a południowa cześć na mocy traktatu pokojowego z Saint-Germain znalazła się w granicach państwa włoskiego.
Można wiec mówić jedynie o włoskich wpływach w południowym Tyrolu. Nawet dzis 69,% mieszkańców za ojczysty uważa język niemiecki. Co wiecej sama kuchnia jest nadal na wskroś tyrolska, co dokumentują zarówno twoje licznie relacje, jak i prezentowane przepisy regionalne.
Jarmarki u nas na razie zamknięte przez lockdown, a w całej Bawarii w tym roku wszystkie zostały odwołane. W Wiedniu jest pare bardzo nastrojowych adwentowych jarmarków z pięknymi historycznymi kulisami w drugim planie – przed ratuszem, na Karlsplatz, na Spittelberg, w Schönbrunn etc. Jeden z najmniejszych, ale najbardziej urokliwy w Spanische Hofreitschule, skradł nawet moją sympatie. Po raz pierwszy został otwarty w 2019r, w ubiegłym i obecnie można podziwiać jedynie przez szybę podświetlone krużganki i frunącego na niebie Pegaza.
Może w przyszłym roku adwent będzie weselszy, bez lockdown – otwarte sale koncertowe, teatry, restauracje i oczywiście jarmarki pełne świateł po zapadnięciu zmroku.
Adwentowe uśmiechy z zaśnieżonego ulubionego miasta:)))
Zosiu, przepiękne zdjęcia. Klimat bardzo urokliwy :) pozdrawiam ciepło!
Basiu :*
Droga Gaby, niezmiennie imponujesz mi swoją wiedzą. Jednak kolejny raz widzę, że popełniasz błędy ortograficzne. Np. niewiele, południowotyrolski. Proszę o większą czujność.
Pozdrawiam zimowo. ❄️❄️❄️
Aniu, przesadzasz – nie rozumiem co może ci imponować? Moja znajomość historii i sztuki kulinarnej jest absolutnie ogólnodostępnym poziomiem wiedzy.
Z czujnością tez przesadzasz Aniu, gdyż to ty czuwasz bardzo intensywnie nad moimi komentarzami. Skrupulatniej niż automatyczna korekta w moim telefonie. Dzięki za tyle uwagi okazanej mojej skromnej osobie. Serdeczne pozdrowienia ;))).
Byłoby cudownie obejrzeć takiego vloga z podroży. W Twoim wydaniu byłby magiczny, podobnie jak zdjęcia. Piękne widoki!
❤️❤️❤️
Zosiu, cudowna podróż i opowieść ! Pięknie wszystko przedstawiłaś i te zdjęcia… Uwielbiam !! :) czułam się przez moment jakbym tam była z Tobą. Zainspirowałaś mnie, na pewno tam się wybiorę. Dziękuję :*
❤️❤️❤️❤️